poniedziałek, 23 października 2017

ostatni

Patrzę na datę ostatniego wpisu i stwierdzam Strasznie wolno mi to idzie. Po drodze zaliczyłem wczasy, ślub siostry, a dopiero w tamtym tygodniu udało się skończyć kopać i wyrównywać wykopy pod ławy. Trzeba było jednak zrobić koparką

We wtorek zamówiłem gruszkę z pompą. Poszło 15 kubików za 3135 zeta. Pompa policzona godzinę - 250zł.
Widzę, że wcześniej nic nie pisałem o zbrojeniu. Tak jak wspominałem strzemiona robiłem sam, "maszynką" z kilku gwoździ i desek (polecam każdemu - łatwa, szybka i przyjemna robota, a można zaoszczędzić nawet dwie stówki).zdawało mi się, że minęła chwila, a nie było mnie 4 miechy... Zakładając dziennik miałem nadzieję, wieczorkiem, po zejściu z budowy. W rzeczywistości miałem tak mało czasu i sił, że naprawdę nie dało rady...

Wrzesień spędziłem na lajcikowej pracy i poszukiwaniu materiałów. Po zalaniu ław tato (jest elektronikiem, ale na elektryce też się zna) założył mi skrzynkę z prądem, który pociągnięty jest z domu (tam gdzie obecnie mieszkam).
Nad skrzynką postanowiłem postawić prowizoryczny daszek wstawiając pod niego jeszcze betoniarkę. O własnie - nie wiem czy już o niej wspominałem. W lecie zamieściłem ogłoszenie na lokalnym portalu o chęci nabycia betoniarki. Następnego dnia zadzwonił pan z hotelu z Karpacza - miał do zbycia 180 litrową, jak stwierdził w cenie złomu. Trochę się zdziwiłem, myślałem że jakaś lewa czy coś. No ale podjechałem na miejsce sprawdziłem i betoniarka super. Te nowe castoramowe nie ma porównania. Okazało się, że koleś używał jej przy budowie swojego domu i jako dodatkowej przy budowie hotelu. W garażu miał kolejną, jeszcze większą od tej. Betoniarka zajmowała mu miejsce, jako że właściciel hotelu to na brak kasy pewnie nie narzeka, więc chciał za nią tylko 3 stówki. Oczywiście od razu łyknąłem. Franca taka ciężka, że w 4 chłopa nie mogliśmy jej zdjąć z przyczepki (myślę, że grubo ponad 300kg waży). Betoniara prezentuje się tak:
Do kręcenia zbrojenia zbiłem sobie kilka szubienic - myślę, że jest to najwygodniejsze rozwiązanie. Wg mnie najlepiej aby dostęp był z obydwu stron - tak zdecydowanie najlepiej się wiąże.
Operator pompy chyba nie do końca umiał się nią posługiwać, przez co w jednym miejscu miałem nawalone kilka cm więcej niż w innym. Tłumaczył się, że ma nowy samochód... Tragedia było to rozgarniać grabiami i przenosić szpadlem. Tyle zeszło (robiłem z kolegą), ze nie wszystko zdążyliśmy zatrzeć...
Piasek zakupiłem w składzie u gościa praktycznie po sąsiedzku (drogą jakiś kilometr ode mnie, ale z mojej działki widać składowisko), więc dostałem taniej niż gdzie indziej i z transportem gratis. Bloczków mocno się naszukałem. U lokalnych sprzedawców w Jeleniej Górze albo nie było czternastek, albo drożyzna jak cholera. W końcu znalazłem w Świdnicy. Gość za 2,70zł przywiózł mi samochód 480 sztuk z transportem gratis (jakieś 70km). Dla porównania z hurtowni budowlanej oddalonej ode mnie o 1,5km dostałem ofertę na 3,70 za bloczek + 500zł transport) Po prostu Janusze biznesu Pierwsza partia bloczków przyjechała pod koniec września.

Murować zacząłem 01.10.. Założyłem (po czasie wiem, że znacznie się przeliczyłem), że skończę z ostatnim października. Doświadczenie w murowaniu niewielkie, więc żeby straty były jak najmniejsze murować  zacząłem od garażu. Pierwsze dwa dni wystawiłem do 5 warstwy 4 narożniki + załamania idące w stronę domu. Prędkość niewielka: 30 - 50 bloczków dziennie, utrzymywała się przez większość budowy.
Oczywiście była kasiorka na szczęście Cała rodzina wrzuciła: ja, żona, młody, a na koniec dorzucił się kolega - żeby agroturystyka dobrze szła (a robimy mu konkurencję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz